sobota, 31 października 2015

Zebra

Zupełnie przypadkiem, z zupełnie innym zamiarem zabrałam się za druty i włóczkę. W trybie prawie ekspresowym powstała taka oto...zebra :). 

Źródło:http://photography.nationalgeographic.com/
No może prawie taka sama. Ale jak doczytacie wpis do końca to sami przyznacie, że podobieństwo jest uderzające ;)

Mając motki melanżowej i białej włóczki nie przychodził mi lepszy pomysł jak zrobienie dobrze Wam znanej chusty według IK, a która tej wiosny miałam już przyjemność dziergać w wersji fioletowej.  Tym bardziej, że zadanie było na czas. A zegar odliczał minuty... "Zebra" jest nieco mniejsza, aczkolwiek równie efektowna co jej fioletowa poprzedniczka :).


Początek robótki nie wyglądał (bynajmniej dla mnie) zachwycająco, ale po zamknięciu ostatniego oczka w mych oczętach widać było zachwyt. A to tylko kilka...set oczek prawych :)


Chusta wyszła "niewielka" 200 cm x 105 cm. Po blokowaniu przybędzie jej jeszcze kilka centymetrów.

Pozdrawiam K :-)

niedziela, 18 października 2015

Kolorowe (czyli fioletowe) listki

Ach ta piękna kolorowa i deszczowa (i moja ukochana) jesień. Wokół Nas jest kolorowo, przyroda rozpieszcza Pchełkowe oczka feerią barw. Ach... To, co się dzieje w parkach i lasach podsunęło mi pewną myśl. Myśl rozkwitała w głowie kilka dni. Wzór "się szukał" ;) ... i "się znalazł" w Akcesoriach 2/2014. Już, już mówię (a raczej piszę :) ). Wymyśliłam sobie jesienny komplecik- rękawiczki i czapkę. Właśnie z listkami. 

Takie oto widoki ma Pchła K w drodze do i z pracy :) Aż milej się robi patrząc na te "malowidła".
Sam wzór użyto w ponczu, więc musiałam go dopasować do swoich potrzeb.Zaczęłam od liczenia oczek i kombinowania jak tu ułożyć listki tak by z wzór na 31 oczek zmniejszyć do 26. W oryginale listki były ułożone w jednej linii, więc zmieniłam ich ułożenie. Wzorek rozrysowałam sobie dla prawej i lewej łapki. W końcu symetria musi być! Teoria psychologii ewolucyjnej mówi, że to co symetryczne ludziom się bardziej podoba :) (ups...wydało się co czytam poza czasopismami o dzierganiu).





W rączki będzie mi już ciepło. Teraz czas na czapkę. Moją pierwszą czapkę robioną na drutach. Jak na debiut wyszła całkiem zadowalająco. A co ważne jest.... fioletowa! Tutaj już nie kombinowałam ze wzorem tylko grzecznie go odzwierciedliłam, zgodnie z propozycją autorów. Zimo przybywaj! :)


Pozdrawiam K :-)

piątek, 9 października 2015

Projekt Urodziny

Październik dla Nas, Pcheł jest wyjątkowo ważnym miesiącem. Otóż Nasza towarzyszka, która dzielnie znosi Nasze szalone wybryki i pomysły ma urodziny (oczywiście osiemnaste :) ). Ten dzień należy szczególnie uczcić. Planowanie zaczynamy już w sierpniu ;-).
Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie dodały dziewiarskiego akcentu. Tematem przewodnim stały się... jabłuszka...
...obok których z drzew spadły kolorowe listki. Nasza polska złota jesień jest w tym roku wyjątkowo kolorowa.
Całość znalazła się w czajniczkowej paterze :)

Dodatkowo w tym roku Szachrajki postanowiły wspólnie coś upichcić. A jak! W ruch poszły miski, blaszki i...mikser, który Pchła M wyjątkowo kreatywnie nazwała ;) Tak, tak, My uwielbiamy pichcić. Do kwestii urodzinowego tortu podeszłyśmy trochę niekonwencjonalnie piekąc...babeczki. 


Babeczki początkowo wyglądały wyjątkowo tradycyjnie. A po chwili...


Niektóre zaczęły konsumować nieznany nam gatunek gąsieniczek.


Całość została pięknie zapakowana w koszyczek Czerwonego Kapturka. Dwa Szachrajkowe Czerwone Kapturki ruszyły w miasto na spotkanie z solenizantką

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO M! 

Pozdrawiamy M & K :-)

sobota, 3 października 2015

Łapki na tyci łapki

Jeeeest! Doczekałam się mojej ukochanej i ulubionej pory roku! Dłuższe wieczory są wyjątkowo twórcze :-) Tym razem powstały dwie pary rękawiczek dla naszych milusińskich (oj te maluchy z ciocią K mają chyba zbyt dobrze :-) ). Pierwsza dla dziewczynki, której wyjątkowo dobrze w zieleni.  A poza tym w planach była czapka i szal w tej samej kolorystyce (ale o tym w kolejnym wpisie). Aby mama nie musiała się denerwować i pod nosem marudzić podczas ubierania tych tyci rączek właścicielki, powstała wersja bez kciuka.

Natomiast dla kawalera, do kompletu z czapką z uszkami powstały rękawiczki. Z racji tego, że uparta mama zażyczyła sobie kciuk, kciuk się pojawił :-). Aby mały przystojniak ich nie zgubił, a uparta mama mogła się dłużej denerwować przy ich ubieraniu, rękawiczki otrzymały sznureczek. Ale nie taki zwykły z oczek łańcuszka....

Pchła M podrzuciła mi szatańską myśl kupna laleczki dziewiarskiej. Tak oto powstał pierwszy wyrób, a mnie paluszki bolały przez kilka dni. Cóż... trzeba przyzwyczaić swoje łapki do machania tą "wykałaczką".  Mimo to bycie ciocią jest extra :-)
Pozdrawiam K:-)