"Chcę czapkę. Taką owczą, owczastą. Z uszkami. A pompony też będą?" Oj będą, będą. ☺ Takim oto magicznym zaklęciem Owca zaczarowała Pchłę K. A ja bardzo lubię spełniać życzenia.☺ Na cuda trzeba poczekać kilka dni dłużej. Okazja też się pojawiła. Takim oto sposobem Owca ma owczastą czapkę.
Tylko jak zrobić czapkę, aby przypadła do gustu Owcy? Tak, wiem jak technicznie podejść do tematu. Można zrobić w okrążeniach, w rzędach by potem zszyć. Można zacząć "od góry" lub "z dołu". To też wiem, ale jak trafić w upodobania przyszłej właścicielki? To było wyzwanie. Wejście na szczyt Tatr to pikuś w porównaniu z takim wyzwaniem.
Czapka miała być zrobiona z "futrzastej" włóczki. Bo ona "taka owcza".☺ Coś już wiem, jakiś trop jest. A co dalej? Myślałam, myślałam i wymyśliłam.
Fantazyjna włóczka nie ogrzeje głowy ani ciut, ciut. Zrobiłam czapkę numer jeden Merino Gold z dużą ilością wełny☺. Na tej czapce nabrałam oczka i zrobiłam czapkę numer dwa.
Prucia było co nie miara. Raz nabrałam za dużo oczek, innym razem za mało. Próbki nie są moją mocną stroną. A może nie umiem liczyć ☺. Nie wspomnę, że oczka były jakieś żywe, bo szybko uciekały z drutów... kiedy nie powinny.
Na szczęście z uszkami i pomponami nie było takich przygód ☺
Owca wydawała się zadowolona. Tym bardziej, że na torebce prezentowej była.... a jakże, owca ☺
Pozdrawiam K :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz