Wpadłam....jakiś czas temu.... w szał dziergania obuwia ;-) Taka to misja się wypłodziła, a wystarczyło, że mama zapodała pomysł ze zrobieniem dzidziusiowych papuci dla koleżanki z pracy bo ta miała zostać jakoś na początku roku babcią i w ramach prezentu z podwójnej okazji narodzenia dzieciątka oraz Dnia Babci fajnie było by wykombinować coś z jajem. Mama nawet zasugerowała rekinkowe skarpetusie. Pomysł jak najbardziej mi się spodobał, po pierwsze nie robiłam ich jeszcze w kolorach dziewczęcych i byłam mega ciekawa jak to wyjdzie, a po drugie takie mini udziergi są ekstra sposobem na wykorzystanie małych kłębuszków ;-) Cudownym zbiegiem okoliczności, posiadałam w zasobach akuratne kolory. Pierwsze o czym pomyślałam, gdy skończyłam buciki to...... truskawki ze śmietaną (mlask, mlask, mlask) ;-)
Wpis można by zakończyć cytatem z reklamy MC Donalds "No i fajnie", aaale nie bądźmy tacy hop siup do przodu. Wiecie jak to jest, gdy masz chwile przeciążenia i wstrętu do robienia czegokolwiek? W moim przypadku, gdy tak się dzieje nie robię nic na siłę bo to nie ma sensu tylko bajzel w chałupie większy, odpalam sobie YT i oglądam filmiki z serii " a cóż to tam nasze sąsiadki z Rosji wydziergały". No i kurcze wpadłam po raz drugi. Znalazłam
tutorialek na buciki- fason w sumie uniwersalny, ale nie oszukujmy się.... ta kokarda. Nie zaprzeczam, kolory z filmiku też mi się mega spodobały, więc przy pierwszej sposobności obrałam kierunek pasmanteria z zamiarem zakupienia neonowej włóczki. Zachodzę do sklepu a tu wielkie rozczarowanie... nie mieli takich kolorów a baaaaardzo chciałam zrobić te buciki. Cóż, trza było zmienić koncepcję kolorystyczną, lecz z racji tego, że nie mam włóczki w odpowiednich kolorach i grubości, kupiłam motek szarego i łososiowego. Hm.... czaicie to, robić prezentowe buciki i pozbyć się resztek, oraz robić dodatkowe prezentowe buciki i zakupić specjalnie dwa 100 gramowe motki na buciki ważące 10 gram? Na szczęście w przyrodzie nic nie ginie prawda?
Pozdrawiam, M.