Czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja tak! Zakochałam się Leftie shawl Martiny Behm jak tylko ją ujrzałam. O swojej "miłości" opowiedziałam Pchełce M. Niestety na R nie było polskiego wzoru. Z czystej wygody nie chciało mi się kupić wersji obcojęzycznej. A może kiedyś trafię na polskie tłumaczenie? Muszę Was rozczarować, nie znalazłam. Jednakże nadzieja umiera ostatnia.
Żyjąc w świadomości, że "kiedyś zrobię sobie Leftie" tworzyłam kolejne projekty oraz szukałam podpowiedzi innych dziewiarek "jak się tworzy ten szal". Aż pewnego dnia Pchła M przesłała mi tutorial z instrukcją wykonania.
Od jego otrzymania minął prawie rok. Czekały na realizację inne, ważne projekty, któte tu możecie obejrzeć :-). Aż nadeszła chwila na realizację szala. Co najważniejsze, idzie zima, a ja nie mam otulacza na szyję. To przeważyło. Odłożyłam na bok rozpoczętą robótkę (tak, tak to zapowiedź kolejnej narzuty). Gotowa do boju i z wielkim zapałem zabrałam się do pracy. Patrzę na wzór i.... nic nie rozumiem. Patrzę kolejny raz ... i nic. Nie pytajcie ile czasu spędziłam nad wzorem :-)
Jak już coś zaczęłam rozumieć wzięłam do ręki druty i resztki włóczki. Pierwsze próby wyglądały tak:
Włóczka tu użyta ma różną gramaturę, ale na potrzeby próbki nie było to istotne. Po zrobieniu drugiego listka dopadło mnie olśnienie, więc zabrałam się za oryginał.
W wersji roboczej z mnóstwem notatek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz