niedziela, 15 kwietnia 2018

Gdy szydełko nie cieszy a druty drażnią....

Otóż to, i co w tedy, gdy naprawdę przechodzisz kryzys włóczkowy? Ostatnio tak miałam, no myślałam, że pogryzę wszystkich i wszystko dookoła. Czego nie dotknęłam, zaraz mnie denerwowało i prawie prułam w furii. Chodzący Człowiek Piorun. Co robię w takich sytuacjach? Niekoniecznie lubię siedzieć bezczynnie na kanapie. Staram się zająć czymkolwiek łapska, wtedy albo przeglądam biblioteczkę robótkową, albo zmieniam całkowicie technikę. Tak też zrobiłam w tym przypadku- wyciągnęłam koraliki. Podczas porządków, znalazłam w szafie mój ukochany, sięgający czasów technikum zegarek. Polukałam na niego, i już miałam założyć, a tu nagle pękł bezczelny pasek.... No nic, wpadł mi do łba pomysł, że można by pasek zrobić z koralików, nawet przypomniałam sobie, że mam gdzieś jeszcze koraliki Toho w kolorze srebrnym i stalowym. Skrzętnie zanotowałam sobie pomysł w głowie. Teraz, nadarzyła się okazja, aby wykorzystać pomysł i spróbować się wyciszyć (taaa, jedni popukali by się w czoło, bo jak niby mają człowieka uspokoić koraliki nie większe jak 2 mm i jeszcze cieńsza igła do nich). Na całe szczęście pomogło, Juppiiii, Juppiiii. Takim oto sposobem powstał nowy pasek do zegarka, efekt dla mnie bomba. Ech... teraz sprawdzając godzinę, aż odżywają wszelkie wspomnienia związane z tym zegarkiem.
Cudownym zbiegiem okoliczności dla całkowitego poprawienia humoru i rozpędzenia ciemnych chmur, trafiło się zrobienie kolczyków z motywem harcerskich lilijek. Wyzwanie podjęte nie ma to tamto ;-) Dzięki za pomoc w rozwalaniu mojego układu nerwusowo- gradowego ;-)
Pozdrawiam, M



1 komentarz:

  1. Jak dla mnie to bomba!
    W głowę pukać się nie będę, raczej uderzę w nutę podziwu:)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń