poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Urodzinowa ptaszynka

Ptaszynowy szał trwa w najlepsze. Co jedna chusta zejdzie z drutów, to druga cichaczem na nie wskakuje- a może to wina drutów, że tak kuszą włóczuniunię? Tym razem powstała ptaszynka z włóczek moherowych z serii Alize Angora ( i taaak, stwierdzam, że dla mnie krótki włosek  to jest to). O dziwo włóczka mnie nie gilga, nie drapie, jest przyjemnie miękka. W moim zapasie zdobyczy pourlopowych miałam jeszcze skitrany motek melanżu z metalizowaną nitką. Stwierdziłam, że kolejne urodziny pewnej zawziętej, pozytywnie upartej i kochanej pannicy  są idealną okazją na wykorzystanie tego konkretnego moteczka. Fakt- tajemnica jest jedna: nie sądziłam, że ten melanż ma tyle różu, skupiłam się bardziej na mieszance brązów przechodzących do ciemnego brudnego różu. Z drugiej jednak strony, ten "różowy róż"  daje taki rozjaśniający efekt, chusta nie jest hmmm, przytłaczająca? smutna? toporna?
Nic, lepsze jajca były z kolorem tła, za żadne skarby świata nie mogłam znaleźć tego koloru idealnego, i taaak, Pchła K doprowadzana była wręcz do szewskiej pasji, gdy każdą propozycję odrzucałam i próbowałam przemycić.... czarny. Aaaale, w końcu znalazłam ten kolor idealny ( przynajmniej dla mnie). Kolor o wdzięcznej nazwie Jasnobiszkoptowy ( Alize Angora Gold kol. 67) stał się tłem dla urodzinowej ptaszynki. Druty wybrałam standardowe jak dla mnie a przy okazji jedne z moich ulubionych bo nie pozwalają mi na "ciasne" dzierganie czyli bambusowe 4 mm na lince stalowej. Dzięki nim chusta jest zwiewna, jednocześnie na tyle duża, że przy otuleniu się nią jest cieplutko.
Pozdrawiam, M.




Ach ta niteczka, daje wrażenie jakby piórka obsypane były brokatem.




niedziela, 20 sierpnia 2017

Dziewczęco

Dziś będzie bardzo grzecznie i słodko. Dziewczęco i dziecęco☺

Niebawem na świat przyjdzie mała kobietka. Z tej okazji trzeba wydziergać dla Malucha coś milusiego.

Z założenia miał być biały komplecik- czapka i szaliczek. Hmmmm... biały? Trochę nudno. Coś musi się dziać. Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie wymyśliła. To wymyśliłam.☺  A co? Różowe tyci kwiatki. Każdy z zielonym listkiem. Jak postanowiłam tak zrobiłam.

Czapeczkę zrobiłam na szydełku 2mm, uwierzycie? Ja i tak małe szydełko? Moja tolerancja rozmiaru rozpoczyna się od 3mm.  Nie jestem fanem takich mikro rozmiarów. Ale byłam dzielna.☺ Pchła M nie mogła uwierzyć w te historie.

Ze względu, że to ma być czapucha dla malutkiej dzidzi to zrobiłam takie "coś" na uszy oraz sznureczki.

Do kompletu powstał szal. Tym razem na drutach (również 2mm, ale tu mam większą tolerancję). Aby za dużo nie kombinować zrobiłam go wzorem francuskim. 



Mój manekin nie jest przystosowany do mikro rozmiarów, ale dzielnie sobie radził ☺








Dodatkowo zrobiłam parę kapcuiszków. Obowiązkowo białe. Aby nawiązać do czapeczki to sznurówki powstały z tej samej włóczki co kwiatuszki.




Powiem nieskromnie, jestem zadowolona. A Wam się podoba?

Pozdrawiam K :-)

niedziela, 13 sierpnia 2017

Rogate..... Skarpetki

Skarpetkowy szał trwa w najlepsze. Bo nic tak dobrze nie schodzi z drutów w upalne dni jak cieplutkie skarpetuszki. Poza tym właśnie latem znajduje się najciekawsze inspiracje i wzory na zimowe akcesoria. A jak można połączyć przyjemne z pożytecznym i do tego z rogiem to ja jestem pierwsza w kolejce co będzie śmigać do pasmanterii po fioletową włóczkę niczym spóźniony na ostatni Pe-Ka-łeS do żwirowni struś emu ☺
Oczywiście sama idea tego konkretnego kształtu skarpetki pochodzi z ETSY, w ramach odszydełkowego detoksu powróciłam do drutów. Zabawne, bo 3 lata temu nawet bym nie pomyślała, że drutowanie tak mnie wciągnie. 
W takim oto przypływie rogatych fantazji, uzbrojona w podstawową włóczkę oraz z zamiarem wykorzystania resztkowych zapasów przystąpiłam do akcji (połączonej częściowo z Światowym Dniem Dziergania w Miejscach Publicznych).  Ziomale dostały ksywę Chrupacze, miały już możliwość pokazania na co je stać podczas chałupniczego nocnego seansu filmowego. 
Pozdrawiam, M






środa, 2 sierpnia 2017

Potomkowie Wikingów

Historia pewnych skarpetek jest krótka. Jednym słowem "spontan". A jak to było? A było to tak...

Był piękny czerwcowy weekend. Długi weekend. Miałam zasłużone dni wolne od pracy. Zawodowej oczywiście. Wolnego od dziergania to ja sobie nie wyobrażam! Co to to nie!

Kawa sparzona, film wybrany. Zaczęłam machać szydełkiem. Dzwoni telefon. Kogo to niesie o tak wczesnej porze? Toć to noc prawie (czytaj godzina 10:00). Patrzę, dzwoni A. Zamiast filmu mogą być babskie ploteczki, a co! ☺

Baby, jak to prawdziwe baby przystało, muszą pomarudzić, ponarzekać. Aż tu nagle A. mówi mi że idzie na wieczór panieński i nie ma pomysłu na drobny gadżet dla przyszłej Panny Młodej. Może Ona nie ma, ale ja owszem. ☺

Nie zastanawiając się mówię: "Skarpety!". Pomysł został od razu zaakceptowany. Cudotwórcą nie jestem. "Na internetach" znalazłam zdjęcia takich skarpet. I pozwoliłam skorzystać z ich pomocy. Od siebie dodałam tyci plemniczki, które Pchła M nazwała Potomkami Wikingów. Co jak co, nazwa przypadła mi do gustu ☺

A. może iść na wieczór panieński. Tylko co na to powie przyszła Panna Młoda?





Potomkowie Wikingów wg Pchły M ☺

Pozdrawiam K :-)