czwartek, 14 maja 2020

(Nie)zwykła Miss Grace


Niby zwykła chusta, ale... ma swoją historię.

Ta wiosna jest inna niż wszystkie, które pamiętam. A trochę tych wiosen w życiu już przeżyłam. Ale też bez przedady. Taka stara nie jestem.  Od kilku lat obchodzę tylko 25 urodziny. 😂

Koleżanka, z którą zostałam w pracy, strasznie się bała tej całej sytuacji. Ja wręcz przeciwnie. Do paniki mi daleko. Pomyślałam żeby poprawić Jej, a przede wszystkim sobie, nastrój. O sobie też nie mozna zapomnieć. 😉

Kilka dni dojrzewał pomysł na chustę. A. (nie zdradzając imienia) to strasznie ciepłolubna kobieta, więc jestem usprawiedliwiona wyborem zimowego projektu.

Drugi argument przemawiający za chustą  był niejako wyzwaniem. Moim osobistym. Chciałam zrobić coś, co pozwoli mi na maksymalne wykorzystanie resztek włóczek. Ja niestety nie mam problemu z zamówieniem kolejnej włóczki, jeżeli tylko mogę zrealizować swoją koncepcję. 

Do tego projektu wybrałam wzór na Miss Grace. Wydaje mi się, że najłatwiej zapanować nad ilością kolorów, żeby całość miała ręce i nogi. A właściwie rogi. 😉

Jak wyjęłam moje zapasy, to złapalam się za głowę. Jak tu połączyć fioletowy i niebieski. Nie składając drutów zaczęłam dziergać. 

Efekt końcowy mnie zadowala. A chusta chyba poprawiła humor w te ponure dni kwarantanny. Mnie na pewno. Nie ma lepszej "zapłaty" za taka chustę. Najlepszy jest widok iskierek radości w oczach obdarowanej osoby.










Pozdrawiam K :-)

niedziela, 10 maja 2020

Zielony swetro-płaszcz

Witajcie. Strzeliło mnie szaleństwo swetrzyskowe. Mnie- nienawidzącej długofalowych jednokolorowych projektów.  Co zrobisz jak nic nie zrobisz, skoro chcesz koniecznie być posiadaczem swetrzyska? Wszystko przez knitterke Izę Jagosz i przeurocze (JAK DLA MNIE) ściągane i wiązane rękawy w projekcie Bubble Butterfly. Ilość odtworzeń przeze mnie nagrania z tutorialem była taką samą koniecznością, jak coniedzielny seans Czterech Pancernych przed obiadem, Doktor Quinn po podwieczorku i Gumisie/Smerfy przed kolacją i spaniem.
W tym roku moja ekscytacja przebrała miarę (albo po prostu dojrzałam😁), kupiłam 11 motków włóczki Fitil 670 w kolorze zielonym i zabrałam się za dzierganie. Tak jak kiedyś, wzór pojedynczego ryżu nie należał do moich ulubieńców, tak teraz bardzo chętnie go wykorzystuję. W tym udziergu, postanowiłam swetrzysko wykonać jako rozpinany długi kardigan. Sama konstrukcja swetra jest podobna do projektu autorki Buuble Butterfly. Scykorzyłam tylko trochę nad pomysłem mega oversize i część na korpus nieco zwężyłam. Z racji tego, że użyłam zupełnie innej włóczki (Fitil670 148 m /100 g w kolorze kojarzącym mi się z PRL-owską zielenią (nie pytajcie dlaczego bo sam PRL pamiętam tylko z opowiadań babć, rodziców i zdjęć🤔🤔🤔) padło na druty w rozmiarze 4,5 mm (jak to mawia Pchła K: mercedesów od KnitPro czyli Royale, które miałam przyjemność otrzymać w prezencie urodzinowym od moich kochanych "panienek") troszkę zabawy z przeliczeniem było. Taką zabawę to ja rozumiem.
W kwestii zapięcia, jakoś nie pasowały mi standardowe guziki. W pasmanterii nie było niczego, co by wywołało iskierki w moich oczętach, więc problem rozwiązałam dorabiając pasek i szerokie szlufki. Ale ze zwykłym paskiem tez moim zdaniem zacnie wygląda. Standardowo, humor poprawiłam sobie filcową metką. Zrobiłam próbę noszenia. Moje wielkie filozoficzne wywody to takie, że jeśli chcemy swetrzysko tylko jako narzutka na mniej wietrzne dni, lub w drodze z auta do miejsca docelowego to pasek styka, ale jeśli chcecie tak jak ja, traktować go jako wiosenne okrycie wierzchnie i przemierzać w nim na piechtę ponad 4 km w jedną stronę, to dla własnej wygody oraz unicestwienia uczucia irytacji, przyszyjcie sobie zatrzaski 😉.
Dooobra, koniec babulenia, mata foty, oglądajta😁😁.
Pozdrawiam, Pchła M.