Witajcie, dzisiaj przedstawiam Wam efekt radosnego walentynkowego dziergania. Do moich postaciowych słabostek, dołączyły gnomy. W odsłonach wszelkich😁. Gnomy dziergam tak samo chętnie, bez czekania na natchnienie i z wielką radością jak jednorożce😁😁. A zaczęło się od konieczności wykombinowania choinki zastępczej dla siebie, bo mały, rudy, ciekawski i miauczący terrorysta na 100 % nie pozwoliłby przetrwać klasycznej wersji świątecznego drzewka. Z tego tytułu, powstały wersje gnomów świątecznych, następnie docelowa giga wersja gnomo-choiny z tego wzoru oczywiście dostosowana do własnych potrzeb. O dziwo, nawet Pchła K ją zaakceptowała. W trakcie luźnej rozmowy, umówiłyśmy się, że kiedyś zrobię dla niej jakąś wersję gnoma całorocznego- tak dla uściślenia, jak mi sie nie narzuci konkretnego terminu, to to kiedyś, trwa jakieś 2 lata😂. Taaak, ja zrobię coś we wspólnej technice dla Pchły K. A co tam, już tak się przyzwyczaiłam do jej uroczych uszczypliwości, że kolejne nie są mi straszne 🤭.
W połowie stycznia, wpadła mi w oko inspiracja na gnoma idealnego dla mojej leśnej Pchełki. Stwierdziłam, że to nie może poczekać, i musi zostać zrobione teraz, zaraz, już. Więc zabrałam się czym prędzej za robotę. Tak nieco przewrotnie zamiast kwiatków, Pchła K otrzymała Gerwazego🍄🍄🍄😁 Na szczęście wiedziałam, że trafi w gusta mojej przyjaciółki.
Pozdrawiam, Pchła M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz