sobota, 27 stycznia 2018

Komplet zimowy

I przyszła do mnie Ona na kawę, taka "wygogolona" jak to mawia babcia. Zero czapki, cienki szalik tudzież apaszka a na zewnątrz -10 stopni, uwaga postęp bo miała rękawiczki. Kto taki? Jedni mówią, że ulepszona wersja mnie, bo rodzice uwzględnili poprawki w projekcie "potomstwo", Ja mówię na Nią tak po prostu, tradycyjnie, zwyczajowo- Siostra. Panie Losie, słowo daję, jak Ją zobaczyłam to mnie ciarki po plecach przeszły. No cóż, mamy jednak coś po sobie- obie czasem potrafimy się wysztafirować całkowicie, absolutnie niestosownie w odniesieniu do warunków atmosferycznych. Rodzice mieli z nami niezły trening cierpliwości. Dobra, od kiedy dziergam, z reguły takie akcje przydarzają mi się naprawdę bardzo rzadko. Od razu pierwsza rozmowa przykawowa zeszła na temat zimowej okrywy wierzchniej dla głowy i szyi. Poszperałyśmy po internetach, wybrałyśmy kolory włóczek i jak tylko miałam chwilę, zabrałam się do roboty. Włóczka nawet się mi podoba, na zdjęciach wygląda na brązowo-buraczaną, w rzeczywistości wpada bardziej w śliwkę albo ciemny fiolet. Komin powstał najbardziej standardowym ściegiem ryżowym- niby nic, a efekt daje fajny i nie trzeba rozkminiać, gdzie jest prawa, a gdzie lewa strona. Nad czapkami się zastanawiałyśmy dość długo, w końcu siostra wybrała 2 modele, które się jej spodobały i mogłam sama zdecydować, którą zrobić. I się zaczęły schody, bo podobały mi się obie wersje. Co w takim przypadku robi rasowa kobieta? Nie wybiera- robi obie ;-) Pierwsza czapucha powstała na podstawie filmu znalezionego na YT. Druga, zainspirowana fotką, cudownym zbiegiem okoliczności wykonana jest metodą kombinowanego melanżu- suuper opcja na wykorzystanie resztek. Ostatnio dokonałam kontroli- Siostra nosi czapkę i komin, jest opcja, że się jej spodobało.
Pozdrawiam, M.






sobota, 20 stycznia 2018

Czapka i rękawiczki

Zima, zima, zima, pada, pada śnieg.. chwileczkę, patrzę w okno. Hmm... za oknem zima! Jest śnieg, dużo śniegu. No może nie aż tak dużo, ale nie ukrywajmy, od kilku lat zima bardziej przypomina jesień. Czas na iście zimowy udzierg. Cóż, może zima zostanie u Nas nieco dłużej. Do pełni szczęścia brakuje kubka gorącej czekolady... Nie ma marudzenia, jest kawa zbożowa. ☺ 

Owcza czapka bardzo mi się podobała. I nie tylko mnie.☺ Tym razem powstała wersja różowo- ecru. A do kompletu rękawiczki z jednym paluszkiem- różowe.

Rękawiczki mają taką cudowną umiejętność samoistnego gubienia się, więc dorobiłam sznureczek. ☺

Komplet trafił do nowej właścicielki. Zimo zostań z Nami... do wiosny. ☺







Pozdrawiam K:-)

piątek, 12 stycznia 2018

Skarpetki na czarną godzinę

Jupiiii w końcu odrobina zimy zawitała w nasze rejony. Fakt, bez śniegu czy spektakularnego mrozu, ale w końcu mamy temperaturę poniżej zera ;-)
Nareszcie poczułam się potrzebna- jak tylko się ochłodziło odezwała się moja skarpetkowa natura. Hmmm, chociaż w zeszłym roku ten zew potrafił się ujawniać w temperaturach +25 stopni :-)
No nic, mniejsza o większość, liczy się to, że miałam wymówkę do dziergania, wszak ratowałam ludzkie życie od chłodu nie?
Szaro-czerwono-zielone skarpetki w zamyśle miały być typowo świąteczne, spodobał mi się żakardowy wzór w mikołaje/skrzaty. No cóż, ja akurat dziergam skarpetki od palców, więc z wielkim zapałem ogarnęłam temat do zakończenia pięty i zabrałam się za wzór, niestety okazało się, że cholewka ze względu na nierozciągliwość dzianiny jest zbyt wąska żeby przejść przez piętę, na łydce układała by się wzorcowo. Zawiedziona, sprułam tą część skarpetki i już miałam ciągnąć gładki szary ścieg, gdy mnie olśniło- przecież od zawsze- czytaj od opublikowania przez IK filmiku o wzorze cegiełkowym/mozaikowym chciałam go spróbować. Okazja nadarzyła się w sposób nieplanowany- wiwat improwizacja ;-). Tak oto powstały przymrozkowe skarpetki dla mamy.
Tak się rozpędziłam, że szkoda mi było odkładać druty. Sięgnęłam więc po włóczkę, którą zakupiłam z czystej ciekawości ( Bravo Color nr 2109) i od razu wiedziałam, że mam zamiar zużyć ją na melanżowe skarpetki. Finalnie, pojedyncze kolory są na tyle długie, że powstały paski. Szczęśliwym posiadaczem pasiaków został B. Teraz ma zapas na kilka sezonów- takam dobra ratowniczka ;-)
Pozdrawiam, M.