środa, 29 kwietnia 2015

Powolutku, małymi kroczkami drutuje się pierwsza Leftie ;-)

Leftie Shawl to przepiękna chusta, która wpadła w oko K. Ja nawet nie marzyłam o nabyciu umiejętności wykonania tego cuda. Marzenia  przeleżały w głowie ponad rok, aż tu nagle, znalazł się tutorialek jak zrealizować plan wytworzenia chusty własnymi dwiema rąsiami ;-) Chusta testowa się robi, teraz wymyślam inne wersje kolorystyczne:-)
Pozdrawiam M :-)




niedziela, 19 kwietnia 2015

Skarpetkowo

Narzuta "się tworzy" [ups... wygadałam się ;)], nowe pomysły w trakcie jej dziergania rodzą się w bólach :). Niestety doba trwa zbyt krótko, by je szybko zrealizować. Każdy pomysł musi cierpliwie czekać na swoją kolej. Byście o mnie nie zapomnieli i M mnie tu nie zasypała swoimi postami odkurzyłam swoje archiwum. I oto znalazłam... skarpetki. Jednokolorowe już umiem zrobić. Teraz przyszedł czas na zabawę kolorem. Nadarzyła się okazja, gdyż zbliżały się święta i szał prezentów ogarnął wszystkich. Doszłam do wniosku, że zamiast kupić prezent, kupię włóczkę i zrobię je sama. Uwielbiam takie nietuzinkowe prezenty. Ze względów praktycznych skarpetki są ciemne. Aby je rozweselić pięta oraz paluszki są w kolorach kontrastowych. Ze względu na to, że dopiero stawiałam pierwsze kroki we wrabianiu kolorów, ich łączenie może nie jest zbyt efektowne, ale od czegoś trzeba zacząć!
Pozdrawiam K :-)


sobota, 18 kwietnia 2015

Serwetka 3d- jeden wzór a tak wiele możliwości

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami.... wróć (tylko dawno temu) szukałam wytłumaczenia "dlaczego to nie przygotowałam się na ważny egzamin". Wtedy to znalazłam wzór na serwetkę szydełkową z trójwymiarowymi łabędziami. Ale żeby nie było, że wcale się nie uczyłam, plan wykonania przełożyłam na maj (stwierdziłam, że rodzicielce przyda się taki poprawiacz humoru). Na podstawie płaskiej części serwetki powstały dwie wersje (jedną wydziergałam w zeszłym roku). Pierwszą wersję serwetki wykonałam według wzoru, w drugiej w brzegi podstawy wrobiłam koraliki perełki, szyję łabędzia zrobiłam według wzoru a resztę obrobiłam jak zabawki (wykonałam najpierw słupkami owalną "poduszeczkę", wypchałam ją watoliną, zewnętrzną część obrobiłam rzędami słupków tak żeby się zwijały, a w ostatni rząd wrobiłam koraliki).
Obie właścicielki wyglądały na zadowolone, więc chyba wyszły niespodziewajki ;-) 
Pozdrawiam, M :-)







wtorek, 14 kwietnia 2015

Ona jest RUDAAA- no dobra, POMARAŃCZOWA

Kocham moją pracę- dzięki niej mogę zanurzać się w bezkresie myśli i planów (robótkowych oczywiście). Właśnie podczas takich momentów wpadł mi do głowy niecny plan uszycia kolejnego anioła. Wiedziałam jedno- skoro już się naumiałam odrobinę drutować to na pewno jakąś dzianinkę zastosuję- heh cała reszta była kompletnie niezaplanowana.  
Dobra, teraz trzeba było przejść z planów do czynów. Wygrzebałam skrawki materiałów maści wszelakiej, dorwałam farby, włóczki (resztkowe, a co tam), poświęciłam nawet podusię (by uzyskać wypełnienie Anielicy).
Ostatecznie zielonooka anielica otrzymała koronkową kieckę , drutowy płaszczyk i kozaki. W zapasach materiałów odpadowych znalazłam wściekle pomarańczową włóczkę którą po prostu MUSIAŁAM wykorzystać jako włosy ;-) Cały dzień te kłaki przyszywałam (no dobra z przerwami na gonienie kota wybitnie zainteresowanego plączącymi się sznureczkami). Teraz stoi sobie dziewucha na komodzie i bacznie obserwuje stukniętego kota ;-)
Pozdrawiam, M :-)



niedziela, 12 kwietnia 2015

Edzia, Florek i Euzebiusz

Wiecie co? Nudno mi tak jakoś. Wolny, leniwy dzień... siedzę  sobie w fotelu, popijam herbatkę i myślę. Myślę, że czas najwyższy rozweselić torebkowe towarzystwo i poubierać sprzęty ;-)
Tak oto w efekcie nagłego ożywienia powstały dwa zębate pokrowce: Rekin Florek (drutowiec dla ćwiczebności poczyniony), Potworek Euzebiusz (z miłości do szydełka barwę czerwoną przybierający) oraz  niby ugrzeczniona (kolorowa jak hipiska i szalona jak Pchły) Edzia Muzyczna. Teraz to już żadne smuteczki mi nie straszne z taką ekipą ;-)
Pozdrawiam, M :-)










"Knit story ( nie mylić z zasłony)" czyli jak to było z drutami ;-)

Szalona K już nieco uchyliła rąbka tajemnicy odnośnie przygody z drutami. Faktycznie, znalazłam na YT kanał Intensywnie Kreatywnej z instrukcją krok po kroku na bąbelkowe rękawiczki. Piękne były że ooooo, tylko u mnie skończyło się na syndromie jednej rękawiczki. No dobra, naumiałam się robić swoje pierwsze warkocze i bąbelki (wtedy to było coś, o ja cie- byłam taka dumna z siebie). No ale jak już wspomniałam- ja skończyłam na jednej rękawiczce, a K- jak to z uparciuchami bywa podjęła wyzwanie do końca (i wtedy też byłam dumna- z niej oczywiście).
Hmmm..... syndrom syndromem ale nie ma bata powiedziałam, trza się ogarnąć i pokazać K, że ja też potrafię! Tylko kurczę kicha tak latać razem po mieście w takich samych rękawiczkach, nie? I wtedy..... w naszym życiu pojawiła się kolejna instrukcja dla "drutowo ociemniałych, ale ambitnych" ;-) Znalazłam przepiękne, ślicznościowe rękawiczki naszpikowane warkoczami jak młodociani wyznawcy reggae, którym rodzice nie pozwolili na dredy. Poczytałam, pooglądałam, myślę sobie dobra- spróbuję. Powiem wam, że wyszły, mnie, leniuchowi i poddawaczowi drutowemu!!! Z tej radości trzeba było dokupić do rękawiczek..... torebkę ;-)
Nooo, i tak to było z tymi drutami. Dzisiaj to już zupełnie inna, wciąż niekończąca się bajka...
Pozdrawiam, M ;-)


Rękawiczki... wiosną

Na wenę nie ma lekarstwa! Tym razem przedstawię Wam rękawiczki. Pchła M. przeszukując bezdroża internetu natknęła się na blog Intensywnie Kreatywnej, pomysł został podrzucony mnie i tak się rozpoczęła wiosenna przygoda. Od razu wiedziałam, że mają być zadziorne jak ja :) czarno- czerwone. Łapki zrobiłam na nieco większych drutach niż oryginał, dzięki temu moje bąble są większe, a rękawiczka dłuższa. Cel osiągnięty:). Instruktaż wykonania został przedstawiony tu. Efekt końcowy mnie zadowolił. Dopiero po zakończeniu robótki dostrzegłam zauważalny tylko mnie błąd, który skorygowałam robiąc kolejną parę (ciiii, bo się wyda. Tą moją tajemnicę znacie tylko Wy). Przez moje lenistwo nie miałam ochoty pruć robótki.
Pozdrawiam K :-)


środa, 8 kwietnia 2015

Woda, mydło.... RĘCZNIKI SŁONIOWE

Dawno, dawno temu, była sobie kuzyneczka. Kobietka ta uwielbiała zapodawać mi prezentowe misje do opracowania . Z ręcznikami było tak samo, wpadła sobie taka blondyneczka kochana na kawę i ploty, w wyniku których narodził się pomysł nadania niecodziennej formy dla ręczników. Hmmmmm, parę nocy nie przespałam i udało się wykombinować słonika z tortem. Potem powpadało kilka słoników ślubnych oraz urodzinowych. Jeśli nie wiecie jak ciekawie zapakować ręczniki- proszę bardzo macie jedną z możliwości, działajcie i dobrze się bawcie. Kuzyneczko- dziękuję, że jesteś takim prywatnym motorkiem natchnieniowym ;-)
Pozdrawiam, M :-)





wtorek, 7 kwietnia 2015

Na Zająca- Smok

Dokładniej smoczyca. Czeka jeszcze bidulka na imię i prawowitą właścicielkę. Smoczyca powstawała na podstawie zdjęć z tej strony. Postanowiłam nie iść na skróty i nie kupować wzoru, tylko odtworzyć go z fotek i dostosować do własnych potrzeb. Efektem jest prawie podobna do oryginału maskota o wysokość 35 cm wykonana półsłupkami (chciałam żeby splot był sztywniejszy i nie odkształcał się w trakcie użytkowania). Kolorki wybierała Właścicielka zabawki ;-) Zmieniłam również nieco kwiatek i dodałam melanżowego motylka. Oba elementy mają możliwość odczepienia bo przymocowałam je do obrobionych szydełkiem opasek odblaskowych ;-)
Pozdrawiam, M ;-)








Anioł dla rozluźnienia

Dlaczego o rozluźnieniu dzisiaj piszę, ech dluuuga historia. W skrócie rzecz ujmując chodzi o moje byłe sąsiadeczki;-) oj dały dziewuchy popalić człowiekowi. Z tego też powodu dedykuję im pewien ciekawy kawałek.

A tak serio, to właśnie w chwili wszechogarniającej złości i chęci zemsty powstała....... Anielica (logiczne prawda?).
Szczerze mówiąc był to mój pierwszy wybryk poczyniony maszyną do szycia. Aby wyciszyć skołatane nerwy, postanowiłam użyć tego baaardzo hałasującego narzędzia tortur o godzinie 6:00, kiedy to szanowne sąsiadeczki zaczęły zapadać w błogi poimprezowy sen  :)
Zauważyliście może szydełkowy akcencik? Taaaak, to ten mały ptaszek niby gilem zwany ;-)
Pozdrawiam, M ;-)


niedziela, 5 kwietnia 2015

Skarpetki

Patrzę w kalendarz i jest już kwiecień. Za oknem pada śnieg. Gdzie się podziałaś wiosno? Stopy marzną, trzeba temu zaradzić. Pozostaje mi tylko jedno- ubrać skarpetki. Tylko jakie? Zwykłe masówki ze sklepu?! Co to to nie! A może by tak sobie coś zrobić parę skarpetek? To jest myśl! Wzięłam do ręki szydełko, cieniowaną włóczkę i zabrałam się za robotę. Słupek za słupkiem powstawały skarpety. Wzór znalazłam w Dianie Robótki Extra 1/2013. Mają one bardzo ciekawy ażurowy wzór na grzbiecie. Górę "cholewki" [nie wiem jak to mądrzej nazwać :)] zdobią muszelki. Niestety na zdjęciach to nie jest dobrze widoczne.  Prawie przypadkiem powstały dwie pary, dla pewnej Aneczki i dla mnie :)
Pozdrawiam K :-)


sobota, 4 kwietnia 2015

Słoikowy zawrót głowy

Kiełbacha ze słoika zjedzona, tak sobie na niego patrzę i już kombinuję co z nim zrobić (mój zmysł chomikowania przechodzi wszelkie granice). Najpierw postanowiłam przeznaczyć go do przetworów, aaale kiedy ja będę miała czas je robić- przecież nie zaniedbam ukochanego szydełka. Potem wpadł mi do głowy inny pomysł- przeznaczę go na guziki maści wszelakiej i hm.... koncepcja nie przeszła. W zamian za to słoik otrzymał inne przeznaczenie- może banalne ale z pewnością niecodzienne. Powstał z niego "magazynek" niezbędnych drobnic do wszywania, przyszywania i oznaczania. Teraz ilekroć po niego sięgam, przypominam sobie jaka dobra była ta kiełbacha ;-)
Pozdrawiam, M :-)



środa, 1 kwietnia 2015

Sweterek

Dzisiejszy wpis to nie żart chociaż mamy prima aprilis :) Tuż po skończeniu sweterka- tuniki stwierdziłam, że czas na taki prawdziwy, z rękawami! Pomysł zrodził się przy przerabianiu tuniki. Kolor miał być różowy- bezdyskusyjnie. Tak między Nami, to nie ja wybierałam kolor tylko Pchła o inicjale M :). We wzorze zakochałam się od pierwszego obejrzenia gazetki (Szydełkowe Trendy 4/2011). Bałam się, że ambitny plan się nie powiedzie, co dopiero skończyłam kwiecistą tunikę a tu marzę o rękawach...
Sweterek był robiony w jednej całości. Ściągacze zrobiłam na drutach. Oj pamiętam ile to razy je poprawiałam, by wyszły idealne. Niestety po dwóch latach jest już na mnie za duży, ale nadal jestem z niego duuumna. Cóż, chyba dorosłam do dziergania sweterków:)
Pozdrawiam K :-)