poniedziałek, 30 stycznia 2017

Niebieski Ptak

Dzisiejszy wpis będzie w kolorach turkusu/błękitu, bo jakoś dawno ten kolor się nie przewijał w moich paluszkach. Tak, tak, dobrze widzicie- dziergnełam Ptaszynkę. Cała wina i odpowiedzialność za zarażenie tym wzorem spada na Pchłę K. To Ona wynalazła stosowne wskazówki wykonania chusty i to ona przetarła szlaki- no ba, w końcu popełniła dwa cudne szale, to mogła naumieć tłuka nieuka ;-). Moja wersja ptaszyny wydziergana została z włóczek Madame Tricote: "Merino Gold" oraz "Merino Gold Batik". Włóczki te, mają w swym składzie wełnę co z pewnością zaplusuje w chłodne dni (mogłam sobie w tym przypadku pozwolić na taki dodatek, gdyż chusta dziergana była nie dla mnie). Nie była bym sobą, gdybym dodatkowo nie wydłużyła sobie procesu produkcji- wybrałam druty 3 mm, fakt, dzięki temu dzianina jest bardziej zwarta. Zastosowanie mniejszych drutów wiązało się dodatkowo z koniecznością zrobienia większej liczby piór dlatego też, tak jak Pchełka K zmieściła się w 25 piórach, ja musiałam pobawić się w 32 sekwencje ( nooo czyli jedynie 20 godzin pracy więcej). Aby nowej właścicielce Ptaszyny, nie zabrakło przypadkiem smerfnej niebieskości, postanowiłam do kompletu zrobić proste, gładkie rękawiczki oraz czapę z listkami, na którą wideo-instrukcję znalazłam tutaj. Ojjjj coś tak czuję, że to nie jest jedyna Ptaszynka w tym roku, w kartonie na specjalną okazję czekają przecież jeszcze włóczki z Macedonii ;-)
Pozdrawiam, M
P.S.: Mamuś- niech moc grzewcza Błękitnej Ptaszyny będzie z Tobą ;-)







Tester mocy grzewczej w akcji ;-)


Bezczelna konspiracyjna próba przerobienia szala na kołderkę ;-)


Kontrola jakości musi być, bo nie można przecież ofiarować szala z błędami no nie?

niedziela, 22 stycznia 2017

Czapucha

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!


Ech... poczułam ten klimat. Wszyscy narzekają, że zimno, że ślisko i mało przyjemnie, a ja nawet lubię zimę ( pod warunkiem że nie ma pluchy). W ogóle zima powinna być dokładnie taka jak w wierszu Marii Konopnickiej, a co tam, niech pada śnieg, niech jest minus 20 stopni. A poza tym lubię zimę nie tylko ze względu na warunki klimatyczne ( bo wygrzać gnaty latem w plus 35 stopniach też lubię), to właśnie ta pora roku daje dziewiarkom pełne pole do popisu, tylko sobie wyobraźcie: kilometrasy ciepłych grubaśnych włóczek na szale, chusty, swetry, czapki, skarpety, kapciochy, koce i czego jeszcze tylko dusza zapragnie....... I to dzierganie zatopiona w fotelu, owinięta niczym cieplutki naleśnik z Pchłowym nadzieniem i jeszcze z choineczką w tle i gorącą herbatką... a i kotem bezczelnie siadającym na notatkach ( ale on tak ma o każdej porze roku). No więc o czym dziś sobie popiszę krótko aczkolwiek treściwie? Dziś jak tytuł posta wskazuje na pierwszy plan idzie czapucha. Miałam takie styczniowe postanowienie: w tym miesiącu nie kupuję włóczek, zabieram się za zapasy czekające cierpliwie na swoją kolej. Na chwilę obecną udaje mi się trwać przy tym postanowieniu. Na szczęście dla tych włóczek, trafiła się okazja, ponieważ po pierwsze znalazłam ciekawą czapkę z żakardowym napisem ( co prawda masówkę maszynową na zagranicznej stronie ale spoko, rozpracowałam napis), po drugie zrobiło się chłodniej niż dotychczas a po trzecie akurat miałam odpowiednie kolory włóczek.
Na czapę zużyłam włóczki akrylowe ( moja skóra nie toleruje nawet najmniejszej zawartości wełny w produktach), miałam czerwoną MIMOZĘ oraz KOTKA w kolorze surowym. Dodatkowo wykorzystałam kilka cekinów śnieżynkowych z zestawu kreatywnego do wykonania bombek i poszło. Czapę specjalnie robiłam włóczką podwójną aby była ciepła oraz z racji tego, że akryle lubią się po pierwszym praniu dość mocno rozciągnąć, robiłam ją mocno dopasowaną na drutach 3 ( po ręcznym wypraniu nabrała idealnych rozmiarów). Od kilku dni pomykam w niej po mieście i jest mega ciepluteńka.
Pozdrawiam, M.