Oj ostatnio mam brak weny na pisanie postów. No brak i koniec. Nawet Pchła M już mi wierci dziurę w brzuszku, za uszy ciągnie. A tu nic. Wena schowała się gdzieś w lesie albo pod kamykiem i się śmieje prosto w twarz. Oj bardzo głośno się śmieje. Ale spróbuję.
Jesień już za oknem. Coraz śmielej puka do drzwi. Czas na coś cieplejszego na stópki. Skarpety? Nieeee, to zostawię na poźniej. Może kapcie? Ooo taaak. Ale takie zwykłe zwyklaczki? Oczywiście, że nie.
Gdzieś w internetach znalazłam zdjęcie kapciuszków- znanych każdemu żółtych stworków w niebieskich porteczkach. Niestety nie wiem na jakiej stronie to znalazłam. Sprawdziłam czy mam odpowiednie kolory włóczek w swoich koszach wiklinowych. I mam. ☺
Nie ma na co czekać. Szydełko aż paliło się do dziergania. ☺
Co z tego wyszło? Sami zobaczcie.
Na stópkach małej właścicielki |
Minionki rządzą;)
OdpowiedzUsuńŚwietne kapciochy:)
Ja zrobiłam malutkiego Minionka-breloczka do kluczyków dla Małżona Osobistego; )
Pozdrawiam serdecznie :)
A wena się sama wróci;)
Tak jak marudzę, że coś nie wyszło, a to krzywo, a tam coś, tak tu byłam zadowolona z efektu końcowego
UsuńMam nadzieję, że wena wróci. Jak nie to M sama tej mojej weny poszuka;-)
Pozdrawiam