piątek, 20 marca 2015

Projekt Myszka Miki

Nic nie sprawia człowiekowi takiej radości jak widok uśmiechu na twarzy dziecka. Tym razem postanowiłam zrobić coś sama od siebie, bez konkretnego powodu czy okazji. Wiem, wiem, projekt szalony, bo komu chciało by się dziobać postać Disneya, skoro w sklepach firmowych maskotek jest od groma? Głupie pytanie- oczywiście, że mi się chce zawsze i wszędzie ;-)
Tak więc postanowione- szydełko w ruch, kartki i długopisy w dłoń i działamy. Oj namęczyłam się odrobinę z tą myszką. trzeba było poszperać trochę i wywiedzieć się jak inni poradzili sobie z podobnym natchnieniem, potem rysowanko, mierzenie i rozpisywanie schematów na poszczególne elementy ciałka. Przy okazji odrobinę zmniejszyłam swoje zapasy włóczek niewykorzystywalnych. Mój niecny plan został zrealizowany w ciągu 4!!! dni. Ograniczyłam się do zrobienia elementów i wypchania ich, a zszywanie pozostawiłam sobie jako jedna z możliwych opcji zabawy dla 5- letniego urwisa. po 4 dniach ekspresowej działalności pobawiliśmy się w chirurgów i wyszedł nam 80 centymetrowy Mysz. Chyba nie muszę zapewniać, że siostrzeniec był zadowolony?
Pozdrawiam, M ;-)



1 komentarz: