środa, 14 lutego 2018

Ostatni komplet tej zimy?

Zabawne pytanie prawda? Tybardziej, że pod tym względem moje postanowienia noworoczne nie zostały ujęte. W sumie to miała być tylko czapka i komin po pierwsze pasujące do szarej kurtki, po drugie, mam zamiar zużyć nieco zapasów, po trzecie, zestaw ma być cieniowany bo baaardzo mi się spodobała czapucha wydziergana dla siostry po czwarte: nie pogardzę warkoczami. Zabawę zaczęłam od szaro- fioletowej czapki bo akurat taki zestaw kolorystyczny posiadałam. Potem przyszedł czas na komin. Bo raz w roku się należy nie? No to żem wydobyła szarą włóczkę w zupełni innym odcieniu, niech jest urozmaicenie, a co tam! Dodatkowo, żeby nie było znowu ściegu ryżowego postawiłam na ukośny ściągacz zaczerpnięty z motywu na czapkę ślimaczka. Wszystko było by pięknie i cacy, gdyby nagle mnie nie trzasło na jeszcze jeden udzierg: prosta szara czapka z tęczowym serduchem. No tak się nagrzałam, że spać w nocy nie mogłam. Wstałam o 5:00 ( domowny kot i B pomyśleli, że chyba jestem chora, że Ja wstaję o takiej godzinie w MÓJ WOLNY DZIEŃ, ale wszystko stało się dla nich jasne, jak zaczęłam się skrabać po komodzie, żeby dosięgnąć do kartonka z włóczkami ). Tak oto powstała druga czapka taka trochę WALENTYNKOWA, która miała nie powstawać ;-) Cóż, musiałam ponieść konsekwencje spłodzenia pomysłu w łepetynie ;-)
Pozdrawiam, M.






KOCHANI: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W DNIU ŚWIĘTEGO WALENTEGO! 😍😍😍






2 komentarze: