Kiełbacha ze słoika zjedzona, tak sobie na niego patrzę i już kombinuję co z nim zrobić (mój zmysł chomikowania przechodzi wszelkie granice). Najpierw postanowiłam przeznaczyć go do przetworów, aaale kiedy ja będę miała czas je robić- przecież nie zaniedbam ukochanego szydełka. Potem wpadł mi do głowy inny pomysł- przeznaczę go na guziki maści wszelakiej i hm.... koncepcja nie przeszła. W zamian za to słoik otrzymał inne przeznaczenie- może banalne ale z pewnością niecodzienne. Powstał z niego "magazynek" niezbędnych drobnic do wszywania, przyszywania i oznaczania. Teraz ilekroć po niego sięgam, przypominam sobie jaka dobra była ta kiełbacha ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz