poniedziałek, 30 listopada 2015

Chusta Semele

Parę miesięcy temu, znalazłam zdjęcia chusty Semele. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, co wiązało się z faktem, że prędzej czy później sprawię sobie taki udzierg. Mijały tygodnie, a ja, mimo napiętego terminarza robótkowego nie przestawałam myśleć o tej chuście. W końcu nadarzyła się okazja, by ją wykonać :-)
W listopadzie przypada kolejny zacny jubileusz, który należy uczcić odpowiednim podarkiem (Semelką rzecz jasna).
Szybciutko zabrałam się za robotę, zamówiłam włóczkę Himalaya Everyday Anti-Pilling, wygrzebałam odpowiednie druty i przystąpiłam do wykonania chusty według tego opracowania.
Wrażenia ( nie licząc kilkukrotnego prucia wynikającego z braku wiedzy- nadrobionej dzięki YT): włóczka jest przecudnie mięciutka. Zastosowanie większych drutów zaowocowało uzyskaniem delikatnej, miłej w dotyku chusty. Ozdobne plisy nadają elegancji, a dżersejowy środek spokojnie spełnia funkcję osłonięcia szyi jubilatki. Paczka już wysłana, mam nadzieję, że chusta się spodoba ;-)
Pozdrawiam, M :-)

Poniżej wersja przyszpilona ;-)

 Wersja uwolniona od szpileczek




środa, 25 listopada 2015

Leftie shawl- fioletowy obiekt pożądania

Czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja tak! Zakochałam się Leftie shawl Martiny Behm jak tylko ją ujrzałam. O swojej "miłości" opowiedziałam Pchełce M. Niestety na R nie było polskiego wzoru. Z czystej wygody nie chciało mi się kupić wersji obcojęzycznej. A może kiedyś trafię na polskie tłumaczenie? Muszę Was rozczarować, nie znalazłam. Jednakże nadzieja umiera ostatnia.

Żyjąc w świadomości, że "kiedyś zrobię sobie Leftie" tworzyłam kolejne projekty oraz szukałam podpowiedzi innych dziewiarek "jak się tworzy ten szal". Aż pewnego dnia Pchła M przesłała mi tutorial z instrukcją wykonania.

Od jego otrzymania minął prawie rok. Czekały na realizację inne, ważne projekty, któte tu możecie obejrzeć :-). Aż nadeszła chwila na realizację szala. Co najważniejsze, idzie zima, a ja nie mam otulacza na szyję. To przeważyło. Odłożyłam na bok rozpoczętą  robótkę (tak, tak to zapowiedź kolejnej narzuty). Gotowa do boju i z wielkim zapałem zabrałam się do pracy.  Patrzę na wzór i.... nic nie rozumiem. Patrzę kolejny raz ... i nic. Nie pytajcie ile czasu spędziłam nad wzorem :-)

Jak już coś zaczęłam rozumieć wzięłam do ręki druty i resztki włóczki. Pierwsze próby wyglądały tak:


Włóczka tu użyta ma różną gramaturę, ale na potrzeby próbki nie było to istotne. Po zrobieniu drugiego listka dopadło mnie olśnienie, więc zabrałam się za oryginał.


W wersji roboczej z mnóstwem notatek
A oto efekt końcowy:


Szal wyszedł dość duży i nie miał ochoty zmieścić się w kadrze.

Pozdrawiam K :-)

piątek, 20 listopada 2015

Różane drzewko

Dzisiaj tematyka nie robótkowa ;-) Przedstawiam wam moją wersję różanego drzewka. Kształt korony nie jest tu przypadkowy- drzewko zostało wykonane z okazji rocznicy (w pełnej konspiracji z Sz. :-) )
W związku z tym, że prezent miał symbolizować pamięć i miłość postawiłam na kolor czerwony- ach, od razu na serduchu robi się cieplutko ;-) Różyczki wykonane zostały z krepiny metodą cukierkową (krepina jest gramaturowo grubszą siostrą zwykłej krepy) Za pieniek posłużyła mi kartonowa rurka, zalana w doniczce (środek rurki również został zalany). Po całkowitym wyschnięciu gipsu, na rurkę została nałożona podstawa korony (wykonana z balona oklejonego paper mache). Następnie pieniek owinęłam sznurkiem jutowym, koronę wykleiłam przygotowanymi kwiatkami i zabezpieczyłam celofanem. Dodałam sentencję wypisaną na serduszku, podstawę drzewka wykończyłam sizalem w kolorze naturalnym. 
Hmmm, może na wiosnę również sprawię sobie taką ozdobę? Teraz wchodzimy w okres Bożonarodzeniowy, na który obiecałam sobie już w zeszłym roku wykonać pewną rzecz.... jaką- dowiecie się za parę tygodni ;-)
Pozdrawiam, M ;-)







niedziela, 15 listopada 2015

Serduszka

Podstawy żakard na drutach już opanowałam. Teraz czas na zgłębianie jego tajników. A może czas zrobić żakard na szydełku? Trzeba się z nim zmierzyć, tym bardziej, że trafiła się ku temu okazją.

Miałam zrobić czapkę i szal na mikołajkowy prezent. Dawno temu trafiłam na wzór czapki z serduszkiem. Chyba przyszedł czas na wykorzystanie tego w praktyce, w nieco zmienionej formie. Zamiast jednego serca zrobiłam cztery. Od przybytku głowa nie boli :). Odpowiednio przeliczyłam oczka i tadaaaam... Powstała pierwsza szydełkowa żakardowa czapka.


Do czapki zrobiłam szaliczek na drutach. Zrezygnowałam z żakardu aby był elastyczny. Poza tym gdzie ja ukryję te plączące się nitki? Doubble knitting jeszcze przede mną :)


Całość prezentuje się następująco
:
Pozdrawiam K :-)

niedziela, 8 listopada 2015

Żabiaste komplety

Przyszła jesień, dni są coraz krótsze i zimniejsze, więc jest więcej czasu na tworzenie nowych planów i czego tam jeszcze dusza pragnie :). Gorzej z czasem, który można poświęcić na realizację tych projektów. 

Kiedy niektórzy z Nas oczekują już wiosnę, powstały dwa soczysto- zielone komplety dla dwóch małych kobietek :) (jak już wspominałam nie raz i nie dwa- bycie ciocią jest extra).

Pierwszy był tworzony, gdy mamusia i tatuś jeszcze nie wiedzieli czy to będzie mały kawaler czy też panna. A poza tym przyszła mama nie lubi jak dzieci noszą ubranka które nasza kultura przypisuje danej płci- różowy bądź niebieski (czy to nie zabrzmiało zbyt mądrze? ;) ). Nie, to nie, będzie zielono :)



Druga wersja została wydziergana na roczek małej damy, której dobrze w zieleni. Do tego kompletu powstały te łapki.



Wzory czapek pochodzą z Diany Extra 5/2012 (już nie raz wspominałam, że o ogromną chęcią powracam do tej pozycji z Pchłowego zbioru wzorów :) Natomiast szaliczki to najzwyklejszy ściągacz. Na drugiej wersji dodatkowo "wyrosły", jak na łące, kwiatuszki :)

Pozdrawiam K :-)

poniedziałek, 2 listopada 2015

Grzybobranie

Nadszedł czas zrobić coś tylko i wyłącznie dla siebie. Pchła K została już w lipcu uzbrojona w gromadkę modelinowych markerów dziewiarskich. Z racji mojej ostatniej obsesji drutowych chust stwierdziłam, że przydały by mi się znaczniki. Korzystając z chwili wolnego, postanowiłam zrobić dla siebie kilka (naście) markerów. Potrzebę tworzenia rzeczy użytkowej połączyłam z kolejną dziwną obsesją tego sezonu: motywem muchomorkowym ;-) Na YT znalazłam instrukcję wykonania ulubionych grzybków techniką millefiori, wygrzebałam zapasy modeliny i zaczęłam działać. Dobra, grzybki może nie są idealnie równiutkie ale są MOJE!!! Markery są, za chustę czas się zabrać ;-) A teraz krótka relacja z procesu powstawania ;-)


 Tak wygląda cała gromadka 19 markerów


Po wykonaniu wałeczka millefiori, włożyłam go na 2 godziny do lodówki ( ciepło rąk tak rozgrzało modelinę, że niemożliwe było cięcie go na plasterki bez uniknięcia dużego odkształcenia). Po upływie tego czasu, pocięłam wałeczek na plasterki około 5 mm ( delikatnie spłaszczyły się od spodu, ale udało się mniej więcej je wyrównać).


Nagrzałam piekarnik do temperatury wskazanej na opakowaniu modeliny. Przed włożeniem plasterków należało zrobić otwory, do tego celu najlepiej użyć zwykłych szpilek. W takiej formie (razem ze szpileczkami) wypiekłam grzybki.


Po ostygnięciu plasterków, wyjęłam z nich "szpileczki robocze". W otwór włożyłam szpileczkę z koralikowym łebkiem, obcięłam ostrą część i  wygięłam odpowiednio. Przez powstałe oczko przełożyłam karabińczyki jubilerskie lub ogniwka jubilerskie.


Markery z karabińczykami posłużą mi do bardziej skomplikowanych robótek szydełkowych, natomiast markery na ogniwkach- do robótek dziewiarskich.


Pozdrawiam, M :-)

niedziela, 1 listopada 2015

Personalizowana pamiątka ślubna

"[..]Że nagle ja, że nagle ty,
a dookoła obłok mgły.
Może to taka jest maniera,
że nasze serca na rowerach,
że nagle on, że nagle ja
i wszystko wokół razy dwa[..]"

                                                        E.Lipska "Serca na rowerach"

Publikacja z małym poślizgiem, ale lepiej późno niż wcale (tym bardziej, że Pchła K stała nade mną i tylko suszyła głowę o ten wpis). 
Hmm, co tu dużo opisywać.... trafiło mi się ciekawe zadanie: zrobić kartkę, pamiątkę ślubną dowolną metodą ( i wszystko jasne prawda?)- swoją drogą takie wyzwania to ja lubię ;-) Pamiątka mogła zawierać w sobie ukryte informacje o parze młodej (i tu dostałam "cynk", że narzeczona jak i narzeczony mają wspólne zainteresowanie: ROWERY). Nie, no ciekawa sprawa, tylko dlaczego propozycję wykonania kartki dostałam kończąc nocną zmianę? Toć jak mnie trzepnie, to nie zasnę dopóki nie znajdę choćby części rozwiązania misji specjalnej;-) I tak też się skończyło, zamiast grzecznie iść spać ja MUSIAŁAM przeszperać wszelkie miejsca pobudzające Pchłową wyobraźnię ;-) Znalazłam grafikę nawiązującą do ślubu i zainteresowań młodych, postanowiłam puścić wodze fantazji i eureka!!! Pamiątka w formie obrazu 3d ;-) Wymyśliłam sobie młodą parę na rowerze, śmigającą przez pagórki. Całość dodatkowo personalizowana pierwszymi literami imion i datą ślubu. Co mi z tych rozmyślań nad stertą papierów, klejów, koralików i innych arcy przydatnych materiałów wyszło? A sami sobie popatrzcie ;-)



Pozdrawiam, M :-)