wtorek, 28 lutego 2017

Walentynkowe Pszczółki


Jedni mówią, że do serca drugiej połowy najłatwiej dotrzeć przez żołądek a inni? Inni- również i ja twierdzą, że najlepiej trafić do serca przez dbanie o ciepło domowego ogniska. Taaa przy ogrzewaniu centralnym ciężko o ognisko, a biegać ze świeczkami nad torsem lubego żeby rozgrzać serduszko nie mam zamiaru- szkoda opalić "dywanik" ;-) Idąc tym tokiem myślenia, należało dostosować materiał grzewczy. Ale, ale, zapomnijcie o farelkach, grzejnikach, końskich maściach rozgrzewających, pierzynie z gęsiego pierza czy czosnku w pępku ( ponoć też działa). No dobra, co jeszcze może rozgrzewać a jednocześnie uradośnić Pchłę M? Wełnaaaaa, duuużo wełny, całe 100 gram na początek. A jak wełna i ciepełko i jeszcze żeby wystarczyło na projekt 100 gram włóczki- jak bum cyk cyk: SKARPETY. OOO taaak, uzależniłam się od skarpet, stały się one na chwilę obecną obsesją i już mam w głowie nakreślone kolejne wariacje. Powróćmy jednak do tematu przewodniego. Skarpetki jak skarpetki, zwykłe, gładnie, robione od paluszków ze wzmocnioną piętą według instrukcji IK. W związku z tym, że miały to być skarpetki walentynkowe to nie mogło obejść się bez serduszek. A pszczółki? Powiedzmy, że niech zostaną takim "zabawnym, zwariowanym, bzyczącym synonimem" Dnia Świętego Walentego ;-)
Pozdrawiam, M.






czwartek, 23 lutego 2017

Cichobiegi

Szukam weny i czasu do pisania postów. Moja doba powinna trwać zdecydowanie dłużej. Gdy wena mnie znajduje to czasu brak i odwrotnie. Przyszedł czas na trampeczki ;-). Ach te dzieci... Tym razem zbiór kapciuszków :-) Oryginalne, bo z gwiazdką :-). Cichobiegi dla chłopca i dziewczynki. Żeby było sprawiedliwie. Ale, ale coś dla większych stóp też się znalazło :-)

Pomysł na trampeczki pochodzi stąd.








...i na większe stopy...
Pozdrawiam K :-)

niedziela, 12 lutego 2017

Zaosiołkowana

Tak, tak wiem. Nie musicie mi wypominać. Długo nie było postów Pchły K. Zwyczajny brak czasu, a przede wszystkim weny twórczej. Ale spokojnie, pomysłów na nowe udziergi nie brakuje. Na szczęście. Ale Pchełka M dzielnie mnie zastępuje. Zgrany z Nas duet, nieprawdaż?

Ale wracając to tematów iście Szachrajkowych. W czasie moich poszukiwań weny do pisania postów grzecznie machałam szydełkiem i drutami. Pomachałam i jest ;-).

Zawsze miałam słabość do pewnego marudnego osiołka z kokardką na ogonku. 

Mam wesoły szlafroczek z pyszczkiem osiołka na kapturze, a do tego superextraodlotową maskotkę prosto od Pchły M. Obiecałam, że nie wypomnę Jej żadnego błędu, bo kara będzie dotkliwa. Pod groźbą kary nawet nie próbowałam ich szukać :-D.

Osiołkowy motyw wkręcił mi się, że ho ho ho. Trzeba to było wykorzystać. Tym sposobem powstały... tylko 3 pary skarpetek. W tym poście znajdziecie informację skąd czerpałam inspirację. ;-)

Nie, nie, spokojnie. Tylko jedna z nich jest moja. Pozostałe dwie pary są prezentem urodzinowym. Jak myślicie, będą zadowolone?




Pozdrawiam K