Dzisiejszy wpis będzie w kolorach turkusu/błękitu, bo jakoś dawno ten kolor się nie przewijał w moich paluszkach. Tak, tak, dobrze widzicie- dziergnełam Ptaszynkę. Cała wina i odpowiedzialność za zarażenie tym wzorem spada na Pchłę K. To Ona wynalazła stosowne wskazówki wykonania chusty i to ona przetarła szlaki- no ba, w końcu popełniła dwa cudne szale, to mogła naumieć tłuka nieuka ;-). Moja wersja ptaszyny wydziergana została z włóczek Madame Tricote: "Merino Gold" oraz "Merino Gold Batik". Włóczki te, mają w swym składzie wełnę co z pewnością zaplusuje w chłodne dni (mogłam sobie w tym przypadku pozwolić na taki dodatek, gdyż chusta dziergana była nie dla mnie). Nie była bym sobą, gdybym dodatkowo nie wydłużyła sobie procesu produkcji- wybrałam druty 3 mm, fakt, dzięki temu dzianina jest bardziej zwarta. Zastosowanie mniejszych drutów wiązało się dodatkowo z koniecznością zrobienia większej liczby piór dlatego też, tak jak Pchełka K zmieściła się w 25 piórach, ja musiałam pobawić się w 32 sekwencje ( nooo czyli jedynie 20 godzin pracy więcej). Aby nowej właścicielce Ptaszyny, nie zabrakło przypadkiem smerfnej niebieskości, postanowiłam do kompletu zrobić proste, gładkie rękawiczki oraz czapę z listkami, na którą wideo-instrukcję znalazłam tutaj. Ojjjj coś tak czuję, że to nie jest jedyna Ptaszynka w tym roku, w kartonie na specjalną okazję czekają przecież jeszcze włóczki z Macedonii ;-)
Pozdrawiam, M
P.S.: Mamuś- niech moc grzewcza Błękitnej Ptaszyny będzie z Tobą ;-)
Tester mocy grzewczej w akcji ;-)
Bezczelna konspiracyjna próba przerobienia szala na kołderkę ;-)
Kontrola jakości musi być, bo nie można przecież ofiarować szala z błędami no nie?