Witajcie, dziś czas na wspomnień czar. Pamiętacie bąblowy próbny sweter z zeszłego roku? Po przymierzeniu próbnego udziergu, postanowiłam zrobić kolejny, taki "bardziej wyjściowy". Łącząc przyjemne z pożytecznym, stwierdziłam, że chciałabym zrobić więcej drobniejszych bąbli. Po drugie, chciałam, żeby sam sweter był z cieńszej, ale zarazem bardziej grzejącej włóczki, dlatego też, wybór padł na Czterdziestkę od Arelana (włóczka stara jak świat, ale ponoć fajna w noszeniu i nie eksploatuje się zbyt szybko). Zapobiegawczo uzbrojona w 12 motków i druty 3,5 mm zaczęłam zabawę. Tak samo jak w poprzednim swetrze, posiłkowałam się i wzorowałam udziergami udostępnionymi na YT (Qrkoko, LGMP, Jolanta Kowalczuk). Tym razem postawiłam na bąblowy giga kaptur, który opisała i przedstawiła Iza Jagosz z kanału La Gosh My Passion.
Mój sweter robiłam nie w częściach, a w jednym kawałku techniką raglanu (tego od góry), ściegiem ryżowym pojedynczym. Tył został lekko przedłużony metodą rzędów skróconych. dodałam również dość duże kieszenie i filcową metkę (tak na poprawę humoru, jakby kolor samej włóczki był mało rozweselający). Za zapięcie służy mi wielgaśna agrafka (choć po głowie chodzi mi przyszycie zatrzasków). Na całe swetrzysko zużyłam 8 motków włóczki, czyli coś czuję, że kroi się w przyszłości kolejny Miodowiec.
Pewnego jesiennego dnia, przy okazji relaksującego wypadu z Pchłą K, przetestowałam "moc grzewczą" i stwierdziłam, że daje nawet skubany radę w terenie.
Pozdrawiam, Pchła M.