Chusta, to jest to co Pchła K lubi dziergać z największą przyjemnością. Tym większa przyjemność, gdy może ocieplić jesienno-zimowe dni Naszej dzielnej towarzyszce o wdzięcznym imieniu na M.
Ale żeby nie było Pchła M też ma swój udział. Muszę o Niej wspomnieć, bo foch będzie pewny jak, to że woda jest mokra. 😊
A było to tak... Pewnego sierpniowego dnia Pchła M stwierdziła, że do urodzin M nie zostało wiele czasu. Wszak październik już za pasem i czas pomyśleć o prezencie urodzinowym. Co racja to racja, pomyślałam. 😊 Pchła M wymyśliła... chustę - Miss Grace. Cóż, nie ukrywam, że pomysł wyjątkowo przypadł mi do gustu. Od razu chciałam zacząć robótkę. No bo przecież czasu zostało niewiele. 😉 Nawet nie zapytałam Pchły M czy to Ona chce dziergać. 😉 Już miałam wybrane kolory i włóczkę. Pchła M zaakceptowała wybór, bo co Jej zostało patrząc na mój entuzjazm. 😉
Oczywiście, jak to u mnie często bywa. Za chwilę to stanie się tradycją, nie było tej jedynej słusznej włoczki w pasmanterii. Ale jak to ja, dostałam ją swoimi sposobami. Znanymi tylko mnie. 😉
Śliczne, mięciutkie włoczki przyjechały. Ochoczo zabrałam się do pracy i już jest gotowy prezent. 😊 Chusta w ukochanych przez M szarościach.
Pozdrawiam K :-)
Pasuje! Prawie wszystko ;)
OdpowiedzUsuńMam imię na "M", kocham szarości wszelkie i chusty ;))) a urodziny mam... zaraz po październiku ;)
Hihihi...
Z mojego punktu widzenia, prezent szałowy i trafiony :)
Pozdrawiam serdecznie :D
I wydało się kim jest ta tajemnicza M :-)
UsuńPozdrawiamy :-)