Jako dziecko bardzo lubiłam bajkę o pewnej i jej dzielnym towarzyszu. I ta niezapomniana czołówka, śpiewana przez równie niezapomnianego Zbigniewa Wodeckiego. Ach..
Będąc nieco starszą dziewczynką (ale tylko trochę) pozwoliłam sobie na powrót do dziecięcych lat. Z pomocą przyszedł wehikuł czasu - szydełko. 😉 Mały kawałek metalu, a jaką ma moc! Ciekawe czy o takim wehikule śpiewał Rysiek Riedel. 🤭
Wzór znalazła Pchła M. Niestety nie wiem z jakiej strony pobrała wzór, więc nie podzielę się tą wiedzą tajemną. 😉
Wzór zakładał ruchome ręce i nogi. Zrezygnowałam z nich, bo maskotki miały trafić w małe rączki dwójki małych (i bardzo, bardzo przez ciocie Pchełki kochane) urwisów.
Wyzwaniem było połączenie głowy z tułowiem. Głowa wielka, cialko małe. Co zrobiłam? W szyje włożyłam... makaron do pływania. 🤭 Odpowiednio usztywnił szyję, a jest na tyle miękki, że nie zrobi krzywdy małym urwisom.
Pszczółki poleciały do nowych właścicieli, a ja już dziergam kolejne "cudaki".
Maja to klasyka! Nie tylko naszego dzieciństwa (na Erasmusie się dowiedziałam, jak usłyszałam piosenkę o Mai po hiszpańsku :0). Pomysł z makaronem - odkrywczy! :) Faktycznie, trzeba uważać przy zabawkach, kto je będzie w rączkach tarmosił.
OdpowiedzUsuńNa pomysł z makaronem wpadłam zasypiając. 🤭 Aby do rana nie zapomnieć, to wstałam i zamówiłam. 🤭 Pozdrawiam Pchla K
Usuń