Wiosna już do Nas przyszła. Dni są coraz dłuższe, słoneczko coraz śmielej się do Nas uśmiecha. A mnie dopadła skarpetkowa "faza", a dokładniej trampki. ☺ Takie z gwiazdką. ☺ Chorowałam na nie od mniej więcej dwóch lat. Ale jak to u mnie bywa, od postanowienia Zrobię to... kiedyś do jego urzeczywistnienia minęło trochę czasu. Takie dziewiarskie vacatio legis. ☺
Pomoce naukowe znalazłam tu. Noooo dobrzeeeee Pchła M znalazła i mi podrzuciła link. Ale, ale ja jestem wygodna (słowo leniwa jest zbyt pejoratywne), więc nie miałam zamiaru tłumaczyć stronki. Zdjęcia są uniwersalne i nie wymagają korzystania z kilku tomów słowników. Stara jestem, więc Tłumacz Google to nie dla mnie. Tego nie uczyli mnie w szkole.☺Poza tym i tak zrobiłabym po swojemu, więc szkoda czasu na tłumaczenie.
Podstawę trampek zrobiłam sprawdzonym sposobem od IK, z którego korzystałam wiele razy. Podeszwa powstała na szydełku metodą prób i błędów (dwóch błędów, trzecia wersja była idealna). A co! Kto zabroni mi mieszać techniki, no kto będzie taki odważny? ☺
Skarpetki zrobione, sławna gwiazdka tym razem nie zagościła na bucikach... Nie może przyćmić gwiazdy Naszej solenizantki. To byłoby niewybaczalne!
Jakby nie patrzeć to są buty. A jak buty to muszą być właściwie zapakowane- w karton po butach. ☺ Z napisem Made in Poland oraz podanym rozmiarem.
Trampki są prezentem urodzinowym dla Najbardziej Zaśpiałej Psiapsióły na tym globie (zaszczytny tytuł nadała sama sobie Zaśpiała Psiapsióła).
Moje czerwone jeszcze czekają na swoją premierę, ale jest mi ich szkoda na nasz mieszkaniowy pseudo-parkiet ;).
OdpowiedzUsuńZa to będą miały swoje zacne miejsce w środowym wpisie ;)
Na Owcze trampki poświęcę odrębny wpis:-)
OdpowiedzUsuń