Czaiłam się z zamiarem dziergnięcia tej chusty już od nie pamiętam jakiego czasu, ale zawsze coś krzyżowało plany. Postanowiłam podjąć męską decyzję i zabrać się za pracę. Nawiasem mówiąc jest to w sumie czwarta leftie, z tym, że przedostatnią zrobioną od początku do końca sprułam ;-) Zostało mi ostatnie pół kłębuszka kolorowej włóczki, którą zakupiłam z dwa lata temu w celu zrobienia urodzinowego prezentu. Drugą leftie- o niej już nie pisałam, bo niczym się nie różniła od pierwszej wydziergałam na przełomie czerwca/ lipca 2016 i pojechała razem z Gailem do Macedonii. W trakcie takiego dziubania stwierdziłam, że ażurowa wersja też by ciekawie wyglądała, szczególnie wiosną albo jesienią zamiast materiałowej apaszki. Dodatkowym plusem bylo by wykorzystanie włóczek i zluzowanie miejsca w kartonkach. Na początku chciałam wykorzystać chabrową włóczkę na tło, próbka wyglądała super, ale efekt końcowy jakoś tak mi nie pasował, postawiłam więc na klasyczną czerń, sprułam całe 2,5 metra chusty i zabrałam się za robotę na nowo. Powstała taka dziurawa Leftie- w tajemnicy Wam powiem: jest caaała mojaaaaa ;-) Jest akurat na teraz, właśnie zaczynają się pierwsze chłodne poranki i jakoś przetrwać je trzeba idąc do pracy, cóż nie wszyscy możemy być miśkami i przesypiać zimę. Poza tym, aby mieć pieniążki na nowe włóczki trzeba pracować bo nie jestem aż tak grzeczna, żeby Mikołajek ( ooo właśnie, już niedługo mikołajki hi hi hi) sprezentował mi zapas na calutki rok ;-)
Pozdrawiam, M.
Ostatnio, przeglądając blogi innych rękodzielniczek, znalazłam ciekawy pomysł - się zowie Akcja WZW. W związku z tym, że ta wersja Leftie faktycznie powstała z zalegających włóczek idealnie wpisuje się w zasady inicjatywy. No to co? Bierem udział nie?
Super chusta Ci wyszła:)
OdpowiedzUsuńCzarny z kolorowymi dodatkami jest ok.:)
Chaberek jest piękny, ale chyba jednak jako dodatek, nie podstawa ;) tak sobie myślę;)
Pozdrawiam serdecznie :)
No cóż, człowiek uczy się całe życie;-) Próbka naprawdę wyglądała ślicznie, ale potem ten chaber za bardzo zjadł te kolorki. No nic, na chaberek przyjdzie jeszcze czas, tak szybko mi się nie wywinie :-)
UsuńPozdrawiam, Pchła M.
Ojej, współczuję prucia... Ale sama również pruję i to często... Bardzo się cieszę, że dołączacie do naszej zabawy!
OdpowiedzUsuńChusta jest piękna i bardzo przydatna teraz :)
Pozdrawiam serdecznie!
Asia
Oj chusta bardzo przydatna. U nas od czwartku wieje przeokrutnie. Cieszę się, że udało mi się wydziergać coś dla siebie samej bo jak powszechnie wiadomo- szewc bez butów chodzi ;-)
UsuńAkcja WZW baaaardzo przypadła nam do gustu, jako postanowienie noworoczne przyrzekłam sobie sumiennie, że zamienię część nieszczęśliwych kłębuszków w cosik praktycznego i staram się tego w miarę trzymać i tak sobie najczęściej powstają szalone skarpetki. Na szczęście teraz mamy dodatkowego mobilizatora do zużywania moteczków, o których świat dawno zapomniał ;-)
Pozdrawiam, Pchła M.
No to się solidnie napracowałaś, chusta jest piękna!
OdpowiedzUsuńPrucie to też ciekawa praca (kiedyś prułam sweterki kupowane w szmateksach, z prucia to ja mam szóstkę :) ).
Pozdrawiam, miłej niedzieli życzę :)
No ba, co to za zabawa bez prucia? Złota zasada mówi, że skoro dało się coś wyprodukować/ zmontować, to rozmontować i odzyskać materiał też się da ;-)
UsuńSama pamiętam czasy, kiedy to robiło się nalot na strych babci w poszukiwaniu swetrów do sprucia, potem z zaoszczędzonych drobniaków kupowało się swetry w lumpkach po 2 zeta i tak się uczyło podstaw z maminych książek. Ha jeszcze lepszy schemat: jako podlotek miałam fazę na haft krzyżykowy ale nie posiadałam kanwy ani środków na nie, noo to rodzicielka zdradziła mi sekret, że za jej czasów to się brało płótno i się wyciągało co piątą nitkę w pionie i poziomie. Nooo to co mądra Pchła M zrobiła? Pocięła prześcieradło... tyle że niekoniecznie zużyte- aale była bura uuuu ;-)
Pozdrawiam, Pchła M :-)