Pewnego jesiennego tygodnia dopadła mnie niemoc twórcza. Nie miałam pomysłu, ochoty na wzięcie do rąk szydełka. Druty wręcz mnie parzyły w dłonie. Może to była dziewiarska depresja?😉
Pewnego dnia koleżanka wspomniała, iż jej młodszy brat bardzo lubi Mario. Nie dopytałam czy ma na myśli grę (moja ulubiona gra z czasów dzieciństwa, do której mam sentyment), czy to jakaś film animowany. Nieistotne, bo oczami wyobraźni już widziałam maskotkę Mario. 😊
Znalazłam wzór. Tylko nie podam linku, bo.... usunęłam zakładkę z przeglądarki. Człowiek żyjący z głową w chmurach tak ma. 😆
Wzór znalazłam, włóczkę miałam. Zostało mi tylko zrobienie kilku..nastu oczek, by nadać odpowiednie kształty tym ślicznym moteczkom akrylu. 😉
Ale, ale... przecież nie byłabym sobą, gdybym zrobiła tylko jednego hydraulika. Zrobiłam również jego brata - Luigi`ego.😊
Koleżanki brat zadowolony, ja miałam miłą podróż do czasów mojego dzieciństwa. Wszyscy zadowoleni. A niemoc twórcza minęła. 😉
Pozdrawiam K :)
Znaczy, że znalazłaś swojego 🍄 muchomorka i moc wróciła :0)
OdpowiedzUsuńTeż grałam, jak dzieci poszły spać, żeby nie widziały ;0))
A maskotki są świetne!
Pozdrawiam cieplutko Pchełko K :0)
Ostatnio z Pchełką M umówiłam się na wieczór z Mario. Ależ o była zacięta gra. A to uczucie bycia dzieckiem... cudne :)
UsuńA wena wróciła... i to ze zdwojoną siłą. ;)
Pozdrawiam cieplutko K :)